Nadszedł czas pochwalić się moim nowym nabytkiem
Oto Falcon FN19 w olejowanej osadzie orzechowej:

Karabinek PCP (jakby ktoś nie wiedział) angielskiej firmy Falcon.
Wiatrówka wyposażona jest w lufę Lothara-Waltera o ładnej, wyraźnej koronie.

Mój egzemplarz ma trzy lata - wygląda, jakby miał tydzień.
Falcon jest leciutki i bardzo składny. Przymierzając się czuje się tak, jakby osada sklejała się ze mną. Miłe zaskoczenie po średnio wygodnej, grubej osadzie HW.
Spust jest dwustopniowy i nieprzyzwoicie płynny. Posiada wszelakie możliwe regulacje kąta pochylenia i położenia. Jest regulacja przód-tył, lewo-prawo i pod kątem. To cieszy, ponieważ można ustawić go indywidualnie pod swój palec. Sam język spustowy jest aluminiowy i posiada podłużne paski zapobiegające ślizganie się palca.
Sama praca spustu jak już wspomniałem jest bardzo płynna. Niestety jest dość "twardy". Nie chodzi tu bynajmniej o twardość przejścia z pierwszego stopnia na drugi. Chodzi o nacisk, który potrzebny jest do przebycia jałowego stopnia. Da się go nieznacznie regulować, ale nie jest to zbyt efektywna regulacja. Sama twardość spustu nigdy nie spowodowała zerwanie strzału, ani oderwanie uwagi od celnego strzelania.

Regulacji spustu można dokonać tylko po odkręceniu osłony języka spustowego i odbywa się poprzez kręcenie kluczykiem imbusowym.
Drewienko jest cudne. No, może nie aż tak cudne jak niektóre HW100, ale orzeszek robi na prawdę miłe wrażenie. Jest dosyć jasny, z dużymi porami i wyraźnie widocznymi, nierównomiernymi słojami. Kształt osady jest prosty, można powiedzieć że klasyczny. Tak samo i ryflowania- całkowicie klasyczne i pospolite. I to mi się bardzo podoba. Osada jest płaska i leciutka. Chwyt o wiele wygodniejszy niż w HW.

Elementy metalowe są oksydowane na głęboki, czarny odcień. Oksyda jest równo nałożona.

Rygielek naciągu zbijaka jest wykonany z mosiądzu i znajduje się po prawej stronie karabinka. Jest po części zaoksydowany. Chodzi dosyć płynnie, choć potrzeba troszkę siły, aby go naciągnąć. Po odciągnięciu rygielka odsłania się rynienka na śrut. Rynienka jest płytka, ale można bezproblemowo włożyć doń śrut. Zamykając rygielek popychamy jednocześnie śrut do lufy.

Kartusz jest zakończony wejściem na szybkozłączkę (nie wiem czy oryginalnie mają tak wszystkie FN19, czy może poprzedni właściciel zamontował końcówkę). Kartusz nie posiada manometru, ale mi to nie przeszkadza. Równych (nie wiem jak równych, ale strzela w punkt) strzałów z jednego napompowania jest ok. 60, od 185 do 110 bar.
Liczyć strzałów nie muszę, ponieważ obmyśliłem sobie pomocną metodę: Rozdzieliłem sobie sześć paczek po tick-tackach po 60 śrutów, nakleiłem nań kawałki taśmy z numerowaniem (1, 2, 3...). Nie muszę się więc martwić o to, kiedy zabraknie mi strzałów

Sam strzał jest szybki i cholernie głośny. W pomieszczeniu nie da się strzelać, bo można ogłuchnąć. Podczas strzału brzęczy sprężynka zbijaka. Jest to jednak ledwo słyszalne, ponieważ odgłos strzału zagłusza wszelkie inne.
Karabinek jest celny, ale nie umiem jeszcze dobrze strzelać z PCP. Uparcie podczas naciskania spustu czekam na odrzut
Na razie tylko to udało mi się osiągnąć na 30m:

Pozycja klęcząca, 15x15mm. Wiem, że to śmieszny wynik przy PCP, ale to tylko i wyłącznie moja wina - widziałem tarcze z FN19 na 70m i byłem zszokowany celnością tej wiatrówki.
Pozdrawiam!


