Moje boje z Hatsanem 35 S
Moje boje z Hatsanem 35 S
Witam wszystkich,
Minął prawie tydzień odkąd dostałem mojego Hatsana i postanowiłem podzielić się z Wami wrażeniami z testów.
Jak już wspominałem w dziale "Poznajmy się" za 150 zł nabyłem używany karabinek H35 S 4.5mm wraz z 'lunetą' Norconia 4x15 i resztą czeskiego śrutu Diabolo Standard, którego poprzedni właściciel nie zdążył wystrzelać. Całość dotarła do mnie pozaklejana w kilometry folii bąbelkowej i kilogramy kartonu. Wspomniana lunetka zawinięta w oddzielny kawałek folii równiez znajdowała się w paczce, jednak nie była zamontowana (o lunetce napiszę więcej w dalszej części).
Po rozpakowaniu pancernego opakowania oczom mym ukazał się karabinek. Pierwsze wrażenie: "łał, wielki, ciężki, sprawia wrażenie solidnego!". Niestety okazało się, że lufa nie jest gwintowana (mój błąd, w opisie aukcji nie było to wspomniane, a ja nie zapytałem. Po prostu założyłem, że jest gwintowana). Czem prędzej ustawiłem w pokoju na fotelu gruby katalog wysyłkowy, załadowałem śrut i.... srrru! Kopnęło, szarpnęło, huknęło i wywaliło dziurę w katalogu. Szczerze mówiąc spodziewałem się lepszego efektu - śrut utkwił na głębokości mniej więcej centymetra.
Nie zrażony wynikami strzelania do książki zabrałem karabinek do piwnicy. Tam destrukcji poddałem wszystko, co wpadło w moje ręce - stare zeszyty, płyty CD (niesamowita frajda... tylko potem masa syfu do sprzątania), pudełka po kasetach, stara klawiatura od commodore (strzelanie do pojedynczych klawiszy - polecam gorąco!). Niestety piwnica z racji swojej wielkości nie pozwalała na określenie precyzji karabinka. Z odległości ok 4-5 m trafiał bez problemu w te same przestrzeliny. Musiałem go przetestować na większej przestrzeni - do tego świetnie nadawała się moja działka za miastem (ale o tym później).
Teraz słowo o 'lunetce'...
Hmmm.. od czego by tu zacząć. To może tak - po rozpakowaniu jej z folii, faktycznie - przypominało to lunetkę. Jej stan wołał jednak o pomstę do nieba. Wyglądała tak, jakby poprzedni właściciel zamontował ją na karabinku, strzelił kilka razy i jak najszybciej starał się jej pozbyć z wiatrówki zapominając użyć śrubokręta.
Plastikowe soczewki były strasznie zasyfione więc chciałem je wykręcić i wyczyścić. O ile z tymi "bliżej oka" jakoś sobie poradziłem to te z drugiej strony za cholerę nie chciały dać się odkręcić. Prawdopodobnie dystanse były wklejone na stałe. Nie pozostało mi nic innego jak ogień i brutalna siła. Po zniszczeniu dystansu i wyjęciu soczewki musiałem ją wkleić bezpośrednio do tego zewnętrznego plastikowego pierścienia. Po złożeniu całości i zamontowaniu oddałem pierwszy strzał i... soczewka odpadła. Dałem więcej kleju i jakoś się trzyma.
Dalsze strzelanie z lunetką sprawiło mi wielką frajdę.. do czasu aż krzyż obrócił się o jakieś 20 stopni w lewo (po jakichś 3-4 strzałach). Kilka modyfikacji, kleju, siły i krzyż już unieruchomiony.
No ale dość strzelania w piwnicy, czas zabrać karabinek w teren. W tym celu wybrałem się wczoraj postrzelać na działkę. Piękna pogoda, lekki mróz, słoneczko i chwilami minimalne powiewy wiaterku. Za kulochwyt posłużył mi stary drewniany stół, na którym zaczepiłem tarczę 14x14. Po rozgrzaniu wiatrówki postanowiłem wyzerować lunetę. Pozycja siedząca, podpórka no i zacząłem strzelanie. I tu niestety moja radość nieco osłabła. Na dystansie 20 m wprawdzie wszystkie przestrzeliny układały się w tarczy, ale skupienie pozostawiało wiele do życzenia. O ile na połowie tej odległości trafiałem niemal w to samo miejsce listewkę szerokości 2 cm, to na tarczy siało dość mocno. Nie wiem czy to wina strzelca, lunety, czy czegoś innego. Strzelałem z Tomitexu diabolo gładki i kula molet. Z tego co zauważyłem, ten drugi lata o niebo lepiej. Jeśli mi się uda to postaram się zamieścić skany tarcz.
Nie wiem czy ten karabinek po prostu celniej 'nie umie' czy to raczej inna przyczyna. Dodam, że na odległość ok 50 m bez problemu trafiam w kartkę A4 jednak muszę celować nieco ponad nią.
Po powrocie postanowiłem rozkręcić karabinek i pomierzyć wszystko w celu przygotowania. Tak jak się spodziewałem, sprężyna była poskręcana jak baranie rogi no i oczywiście nie splanowana. Spust chodzi dość twardo ale z tym chyba niewiele zrobię bo całość jest zanitowana, można jedynie wydostać plastikowy język spustu.
Aha, po pierwszych kilku strzałach pękła mi sprężynka od bezpiecznika, całość działa normalnie, ale nie ma już teraz tego charakterystycznego kliknięcia przy odbezpieczaniu (może ktoś ma taką zbędną albo wie gdzie można kupić?)
Wrażenia:
Ogólnie jestem zadowolony. Zamierzam wymienić prowadnicę i sprężynę oraz uszczelkę lufy. W przyszłości dokupię też jakąś optykę bo strzelanie z lunetką, nawet za 20 zł to nieporównywalna frajda. Być może kiedyś kupię sobie jakiś lepszy karabinek, ale na razie wystarczy mi ten co mam.
Minął prawie tydzień odkąd dostałem mojego Hatsana i postanowiłem podzielić się z Wami wrażeniami z testów.
Jak już wspominałem w dziale "Poznajmy się" za 150 zł nabyłem używany karabinek H35 S 4.5mm wraz z 'lunetą' Norconia 4x15 i resztą czeskiego śrutu Diabolo Standard, którego poprzedni właściciel nie zdążył wystrzelać. Całość dotarła do mnie pozaklejana w kilometry folii bąbelkowej i kilogramy kartonu. Wspomniana lunetka zawinięta w oddzielny kawałek folii równiez znajdowała się w paczce, jednak nie była zamontowana (o lunetce napiszę więcej w dalszej części).
Po rozpakowaniu pancernego opakowania oczom mym ukazał się karabinek. Pierwsze wrażenie: "łał, wielki, ciężki, sprawia wrażenie solidnego!". Niestety okazało się, że lufa nie jest gwintowana (mój błąd, w opisie aukcji nie było to wspomniane, a ja nie zapytałem. Po prostu założyłem, że jest gwintowana). Czem prędzej ustawiłem w pokoju na fotelu gruby katalog wysyłkowy, załadowałem śrut i.... srrru! Kopnęło, szarpnęło, huknęło i wywaliło dziurę w katalogu. Szczerze mówiąc spodziewałem się lepszego efektu - śrut utkwił na głębokości mniej więcej centymetra.
Nie zrażony wynikami strzelania do książki zabrałem karabinek do piwnicy. Tam destrukcji poddałem wszystko, co wpadło w moje ręce - stare zeszyty, płyty CD (niesamowita frajda... tylko potem masa syfu do sprzątania), pudełka po kasetach, stara klawiatura od commodore (strzelanie do pojedynczych klawiszy - polecam gorąco!). Niestety piwnica z racji swojej wielkości nie pozwalała na określenie precyzji karabinka. Z odległości ok 4-5 m trafiał bez problemu w te same przestrzeliny. Musiałem go przetestować na większej przestrzeni - do tego świetnie nadawała się moja działka za miastem (ale o tym później).
Teraz słowo o 'lunetce'...
Hmmm.. od czego by tu zacząć. To może tak - po rozpakowaniu jej z folii, faktycznie - przypominało to lunetkę. Jej stan wołał jednak o pomstę do nieba. Wyglądała tak, jakby poprzedni właściciel zamontował ją na karabinku, strzelił kilka razy i jak najszybciej starał się jej pozbyć z wiatrówki zapominając użyć śrubokręta.
Plastikowe soczewki były strasznie zasyfione więc chciałem je wykręcić i wyczyścić. O ile z tymi "bliżej oka" jakoś sobie poradziłem to te z drugiej strony za cholerę nie chciały dać się odkręcić. Prawdopodobnie dystanse były wklejone na stałe. Nie pozostało mi nic innego jak ogień i brutalna siła. Po zniszczeniu dystansu i wyjęciu soczewki musiałem ją wkleić bezpośrednio do tego zewnętrznego plastikowego pierścienia. Po złożeniu całości i zamontowaniu oddałem pierwszy strzał i... soczewka odpadła. Dałem więcej kleju i jakoś się trzyma.
Dalsze strzelanie z lunetką sprawiło mi wielką frajdę.. do czasu aż krzyż obrócił się o jakieś 20 stopni w lewo (po jakichś 3-4 strzałach). Kilka modyfikacji, kleju, siły i krzyż już unieruchomiony.
No ale dość strzelania w piwnicy, czas zabrać karabinek w teren. W tym celu wybrałem się wczoraj postrzelać na działkę. Piękna pogoda, lekki mróz, słoneczko i chwilami minimalne powiewy wiaterku. Za kulochwyt posłużył mi stary drewniany stół, na którym zaczepiłem tarczę 14x14. Po rozgrzaniu wiatrówki postanowiłem wyzerować lunetę. Pozycja siedząca, podpórka no i zacząłem strzelanie. I tu niestety moja radość nieco osłabła. Na dystansie 20 m wprawdzie wszystkie przestrzeliny układały się w tarczy, ale skupienie pozostawiało wiele do życzenia. O ile na połowie tej odległości trafiałem niemal w to samo miejsce listewkę szerokości 2 cm, to na tarczy siało dość mocno. Nie wiem czy to wina strzelca, lunety, czy czegoś innego. Strzelałem z Tomitexu diabolo gładki i kula molet. Z tego co zauważyłem, ten drugi lata o niebo lepiej. Jeśli mi się uda to postaram się zamieścić skany tarcz.
Nie wiem czy ten karabinek po prostu celniej 'nie umie' czy to raczej inna przyczyna. Dodam, że na odległość ok 50 m bez problemu trafiam w kartkę A4 jednak muszę celować nieco ponad nią.
Po powrocie postanowiłem rozkręcić karabinek i pomierzyć wszystko w celu przygotowania. Tak jak się spodziewałem, sprężyna była poskręcana jak baranie rogi no i oczywiście nie splanowana. Spust chodzi dość twardo ale z tym chyba niewiele zrobię bo całość jest zanitowana, można jedynie wydostać plastikowy język spustu.
Aha, po pierwszych kilku strzałach pękła mi sprężynka od bezpiecznika, całość działa normalnie, ale nie ma już teraz tego charakterystycznego kliknięcia przy odbezpieczaniu (może ktoś ma taką zbędną albo wie gdzie można kupić?)
Wrażenia:
Ogólnie jestem zadowolony. Zamierzam wymienić prowadnicę i sprężynę oraz uszczelkę lufy. W przyszłości dokupię też jakąś optykę bo strzelanie z lunetką, nawet za 20 zł to nieporównywalna frajda. Być może kiedyś kupię sobie jakiś lepszy karabinek, ale na razie wystarczy mi ten co mam.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Springfield7.62
- Posty: 296
- Rejestracja: 12 sie 2006, 9:34
- Lokalizacja: Okolice Krosna
Strzelanie z lunetką za 20 zł to nie będzie frajda tylko droga przez mękę. Wiem coś o tym bo razem z karabinkiem dostałem tasco 2-7x20 i uradowany strzelałem na 50 m ale tak siało że szok. pewnego dnia zdjałem lunetke i zacząłem strzelać na 50 m z otwartych. Wziąłem orientacyjną poprawkę na opad, pierwszy strzał cel trafiony drugi to samo itd...
Teraz mam Belomo 6x42 MD i moge powiedzieć że ta lunetka do tego starego tasco ma sie mniej więcej tak jak strzelanie z otwartych do celowania "po lufie".
Poczytaj podwieszone tematy, tam masz napisane jakie lupki zakładac na hatsany
Teraz mam Belomo 6x42 MD i moge powiedzieć że ta lunetka do tego starego tasco ma sie mniej więcej tak jak strzelanie z otwartych do celowania "po lufie".
Poczytaj podwieszone tematy, tam masz napisane jakie lupki zakładac na hatsany
Hatsan 80s + Belomo 6x42 Mil-Dot + Drwienko CUSTOM w budowie...
Chyba niestety masz rację, troszkę może to być wina tej pseudo lunety, minimalnie strzelca, ale jak na gładką lufę to i tak masz całkiem niezły wynik, szczególnie ta druga tarcza.fender pisze:Nie wiem czy ten karabinek po prostu celniej 'nie umie'
AA TX200 Mk.3 + Falcon Merlin 10 x 42 T class
Był Hatsan H80 + AGS Sapphire 4 x 40
Był Hatsan H80 + AGS Sapphire 4 x 40
Tę lupkę traktuję po prostu jak gadżet. Jestem w pełni świadomy, że to tylko zabawka, ale dzięki niej wiem, że kiedyś sobie kupię coś lepszego
Dziś zamówiłem prowadnicę i nową sprężynę oteva. W tym tygodniu powinna już być i po wymianie spróbuję powtórzyć test i sprawdzić skupienie.
Mam jeszcze pytanie odnośnie osłony PET. Czy warto ją zakładać? Chodzi mi o to jaką ona ma trwałość? Ktoś mógłby napisać na co szczególnie zwracać uwagę przy robieniu tej osłony? Może jakieś autorskie patenty?
Dziś zamówiłem prowadnicę i nową sprężynę oteva. W tym tygodniu powinna już być i po wymianie spróbuję powtórzyć test i sprawdzić skupienie.
Mam jeszcze pytanie odnośnie osłony PET. Czy warto ją zakładać? Chodzi mi o to jaką ona ma trwałość? Ktoś mógłby napisać na co szczególnie zwracać uwagę przy robieniu tej osłony? Może jakieś autorskie patenty?
Osłonę pet stosuje się wtedy, gdy tłok ma szczelinę, w której przasuwa się napinacz. Wydaje mi się , że w Twoim Harrym tłok takiej szpary nie ma.
Tu nie ma niebezpieczeństwa, że duża ilość smaru przedostane się na gładź cylindra, więc osłona zbyteczna.
Tu nie ma niebezpieczeństwa, że duża ilość smaru przedostane się na gładź cylindra, więc osłona zbyteczna.
była Diana, są Viper 350GW z RM2-8x32AO, i H60 z PO 4x34
Zgadza sie, jesli ktos ma choc odrobine umiejetnosci by wykonac taka oslone to polecam; nie wazne, ze tlok jest pelny i nie ma mozliwosci przedostawania sie smaru do komory sprezania; w tym przypadku oslona bedzie pelnic tylko role tlumienia drgan sprezyny podczas strzalu. Kto zalozyl ten wie o czym pisze, w polaczeniu z prowadnica ertalonowa i kapeluszem ertalonowym oraz podkladkami daje to niesamowity efekt. Cykl strzalu staje sie krotszy, nie ma brzeczenia a strzelanie jest duzo przyjemniejsze.Maniek pisze:Zakładając wyciszysz ciut ruch sprężyny w tłoku
Po 1tys peletek nie zauwazylem praktycznie zadnego zuzycia oslonki.
Do wykonania oslony uzylem okladki A4 z tworzywa sztucznego, grubosc 0.2mm.
Sprezyna na sucho wchodzila w tlok z lekkim oporem a po przesmarowaniu opor byl niewyczuwalny.
AA S410 + SCP3-6245AOMDL + Big Wheel
Skoro tak, to masz cały temat o osłonie PET:
http://hatsan.siecplay.pl/viewtopic.php?t=1152
[ Dodano: Nie 18 Lut, 2007 23:50 ]
Ale sprawdź najpierw, czy obok sprężyny zmieści się jeszcze w tłoku taki płat tworzywa. I jeszcze ma zostać trochę luzu, bo sprężyna, podczas jej ściskania, zwiększa średnicę.
http://hatsan.siecplay.pl/viewtopic.php?t=1152
[ Dodano: Nie 18 Lut, 2007 23:50 ]
Ale sprawdź najpierw, czy obok sprężyny zmieści się jeszcze w tłoku taki płat tworzywa. I jeszcze ma zostać trochę luzu, bo sprężyna, podczas jej ściskania, zwiększa średnicę.
była Diana, są Viper 350GW z RM2-8x32AO, i H60 z PO 4x34
- Springfield7.62
- Posty: 296
- Rejestracja: 12 sie 2006, 9:34
- Lokalizacja: Okolice Krosna
Jesli masz pelny tlok i sprezyne Oteva to prowadnica z okladki sie nie sprawdzi bo jest za gruba, sprawdz jaki masz luz miedzy sprezyna a tlokiem.Springfield7.62 pisze:Ja zrobiłem z butelki pet i mi za każdym razem rozwalało te ząbki(chyba przez ruch obrotowy sprężyny bo nie miałem jeszcze wtedy podkładek z teflonu).
Spróbuje zrobić z okładki może wytrzyma
Jesli wyrywalo ci oslone to sa tylko dwie mozliwosci:
- zbyt maly luz, sprezyna wchodzila w tlok ze zbyt duzym oporem
- zle wykonales oslone; musi byc wycieta bardzo dokladnie, trzeba ja zalozyc tak zeby oslonka opierala sie na sciankach tloka i w ten sposob byla zablokowana (ciezko mi to opisac - musi byc zalozona tak zeby nie zabki trzymaly ja w tloku ale zeby ona sama sie trzymala przez sile z jaka jest dociskana do powierzchni tloka a zabki jej w tym tylko pomagaja).
AA S410 + SCP3-6245AOMDL + Big Wheel
pozwole sobie uzupełnic wypowiedz Tomka :
jezeli sprezyna wchodzi w tlok na tyle ciasno ze zadna folia nie wchodzi obok niej to nie dawaj nic tylko przesmaruj ponieważ ciasno osadzona sprezyna nie bedzie brzęczec. Tak było u mnie ze chcialem zrobic osłone ale zadna folia nie wchodzila nie mówiąc już o grubej sciance butelki PET.
pozdro
jezeli sprezyna wchodzi w tlok na tyle ciasno ze zadna folia nie wchodzi obok niej to nie dawaj nic tylko przesmaruj ponieważ ciasno osadzona sprezyna nie bedzie brzęczec. Tak było u mnie ze chcialem zrobic osłone ale zadna folia nie wchodzila nie mówiąc już o grubej sciance butelki PET.
pozdro
Hw90 5,5 + dm60 + DOT 4-16x42 AO i fajny tłumiczek od Hogana
Witam!
Ale w tym konkretnym tłoku jest szpara na wylot i trzeba coś zrobić, żeby ją zasłonić.
Może nie PET a omawiana blacha z puszki?
ligi mówi o dokładnym dopasowaniu! Tak, koniecznie! Wymiar prostokąta z PET musi być precyzyjnie dobrany. Chodzi tu o obwód wnętrza tłoka. Rozwinięta i dociśnięta w środku tłoka folia ma ciasno przylegać do tłoka, a jej końce muszą zaskoczyć i zaprzeć się o siebie bez luzu! To jest trudne!
Pozdrawiam - Z.
[ Dodano: Pon 19 Lut, 2007 19:22 ]
To połączenie brzegów folii /blachy/ może w środku tłoka wędrować powoli. To wynik skręcania sprężyny. Ale na początku trzeba starać się usytuować je naprzeciwko wycięcia w tłoku.
Ale w tym konkretnym tłoku jest szpara na wylot i trzeba coś zrobić, żeby ją zasłonić.
Może nie PET a omawiana blacha z puszki?
ligi mówi o dokładnym dopasowaniu! Tak, koniecznie! Wymiar prostokąta z PET musi być precyzyjnie dobrany. Chodzi tu o obwód wnętrza tłoka. Rozwinięta i dociśnięta w środku tłoka folia ma ciasno przylegać do tłoka, a jej końce muszą zaskoczyć i zaprzeć się o siebie bez luzu! To jest trudne!
Pozdrawiam - Z.
[ Dodano: Pon 19 Lut, 2007 19:22 ]
To połączenie brzegów folii /blachy/ może w środku tłoka wędrować powoli. To wynik skręcania sprężyny. Ale na początku trzeba starać się usytuować je naprzeciwko wycięcia w tłoku.
była Diana, są Viper 350GW z RM2-8x32AO, i H60 z PO 4x34