Na warsztat poszła znana pewnie wszystkim chinka B3.
Wiadomo, że efekty tuningu najlepiej sprawdzić porównując skupienia uzyskane ze strzelania przed i po tuningu, dlatego też, z duszą na ramieniu i nie bardzo ufając w moje i karabinka możliwości, pierwsze strzelanie wykonałem 5-cioma strzałami na dystansie 40 m w zadowalających warunkach pogodowych.
Okazało się, że obawy co do możliwości moich i karabinka były nieuzasadnione.
Wynik okazał się bardzo dobry (moim zdaniem), a przestrzeliny z łatwością dały się zasłonić banknotem 10-cio złotowym.
Poniżej najlepsza tarczka z 5 strzałami na dystansie 40 m.

Przechodzimy do tuningu.
Na pierwszy rzut poszła kolba.
Od razu zauważyłem, że w paru miejscach lakier jest zarysowany ale dało się to w prosty sposób poprawić szybkim szlifowaniem.
Niezbyt dobrze były także zamocowane klamry do pasa nośnego ale tu wystarczyło tylko dokręcić poluzowane śrubki.
Następnie przyszła kolej na lufę.
Oksyda nie sprawiała najlepszego wrażenia, ale że nie bardzo wiedziałem jak mogę ją poprawić to poprzestałem na delikatnym przetarciu jej ściereczką irchową. Później okazało się, że było to doskonałe posunięcie.
Mechanizm spustowy.
W związku z tym, że przed tuningiem wykonałem udane próbne strzelanie, to uznałem, że działa poprawnie i nie ma potrzeby niczego w nim zmieniać.
Najgorsze już za mną,
na koniec pozostały już tylko drobiazgi, a więc kosmetyka dotycząca wnętrzności karabinka, a więc tłoka, sprężyny i tych innych rzeczy, które są tam gdzieś w środku.
O tłoku pomyślałem, że można by go odchudzić albo dociążyć.
O sprężynie pomyślałem, że można by założyć bardziej miękką albo twardszą.
O uszczelce pomyślałem, że najlepiej byłoby ją wymienić.
A o smarze pomyślałem, że najlepiej jakby był czerwony.
Jak pomyślałem... tak pomyślałem.
W sumie na tuning poświęciłem sporo czasu, ale mój trud nie poszedł na marne.
Przyszła pora na sprawdzenie czy warto było się trudzić i poświęcać nienajlepszemu przecież karabinkowi aż tyle czasu na tuning.
I znowu 5 strzałów, dystans jak poprzednio 40 m, pogoda również dopisała.
Nieskromnie pochwalę się, że tym razem nie musiałem wybierać najlepszej tarczki bo wszystkie były podobne, a przestrzeliny z łatwością dawały się przykryć monetą dwugroszową.

Wniosek nasuwa się jeden, jeżeli ktoś zapyta czy warto tuningować wiatrówki
to odpowiem
TAK WARTO.