Nowe wdzianko dla Summita
Nowe wdzianko dla Summita
Witam
Od jakiegoś czasu pracowałem nad osadą do Summita, gdyż fabryczna pozostawia bardzo wiele do życzenia, szczególnie jeżeli ktoś ma małe rączki To pierwsza osada wykonana przeze mnie.
Z początku wybrałem jesion, bo jest tani i w razie spieprzenia roboty nie będzie to dużo kosztowało. Po przemyśleniu ile będzie trzeba roboty wsadzić w osadę (przy moich możliwościach warsztatowych) i fakt, że następną nie wiadomo kiedy zrobię (pewnie do nowego, lepszego karabinka), jednak sprzedałem jesion i zacząłem rozglądać się za egzotykiem, o którym myślałem od początku. Dzięki życzliwości Pani ze sklepu "UPH Sękowski", która przesyłała zdjęcia różnych gatunków drewna udało się wybrać ładny kawałek amazaque. Zastanawiałem się też nad jatobą, sapeli i bubingą. Jatoba odpadła, gdyż ma bardzo dużą gęstość, przez co osada mogłaby być bardzo ciężka. Bubinga okazała się zbyt droga jak dla mnie (prawie 2x droższa od amazaque) i też dość ciężka. Sapeli chociaż bardzo ładne, było dla mnie zbyt jaskrawe. Deska o wymiarach 80x15x5,2 cm kosztowała 115zł.
Frezy pod system, regulowaną stopkę oraz wycięcie obrysu osady wykonał Skrzat, za co bardzo dziękuję
Deska była zbyt wąska żeby zmieścić szablon, więc zdecydowaliśmy się na doklejkę, która jest bardzo mało widoczna w efekcie końcowym.
Do wykonania osady używałem głównie narzędzi ręcznych - tzn. pilnik do drewna (bardzo zgrubny, półokrągły), pilniki do metalu do wygładzenia wstępnego po zdzieraniu, dłuto nie zdało egzaminu, bo to drewno jest strasznie łupliwe i oddziela się długimi i głębokimi drzazgami, nie da się tego kontrolować. Ponadto papiery gradacji od 40 do 2500, dremelek do wykonania skomplikowanych kształtów (baka, chwyt), marker do owijania na nim papieru ściernego, drewniany klocek do szlifowania dużych powierzchni. Kupiłem też specjalnie frezy do drewna do zamontowania w wiertarce, ale ręczne frezowanie jest prawie niemożliwe, frez łapie drewno i ciężko nim nie zrobić pofałdowanej powierzchni albo miejscami zbyt głęboko wejść.
Tutaj osada po wstępnym zdzieraniu i wygładzeniu.
Kolejne fotki to już prawie końcowy efekt, przed odcięciem nadmiaru z chwytu i "próbami wodnymi".
Tutaj po pierwszym oleju. Ten gatunek drewna nie wypił zbyt dużo, po drugim olejowaniu drewno błyszczało się, tylko punktowo wypiło, głównie na powierzchniach, gdzie włókna zostały przecięte prostopadle (chwyt, przód i tył baki). Użyłem oleju Osmo półmatowego, bezbarwnego.
Trzeci olej nie wchłonął się już wcale, nadmiar po jakimś czasie "zmyłem" i wygładziłem szmatką z terpentyną. Ostatnia warstwa z dodatkiem sykatywy ołowiowej dość długo schła, ponad tydzień.
Efekt końcowy:
Edit: Kiedy już wszelkie warstwy wyschły na amen, tzn. nic się nie lepiło, olej stwardniał na dobre, osadę polerowałem ręcznie szmatkami i filcem, na sucho. Osada dostała blasku, olej wygładził się całkowicie. Następnie postanowiłem nieco poeksperymentować. Pomyślałem, że wosk to fajna rzecz, ale jakoś nie miałem pszczelego. Za to miałem świeczkę Zatem zapaliłem ją i nakapałem nieco wosku na płócienną szmatkę, a następnie zacząłem wcierać wosk w osadę na zimno. Na powierzchni pokazały się smugi, efekt "masła na szybie" i wcierałem dalej, dość długo, całą osadę dokładnie, raz przy razie, mocno dociskając. Potem całość wypolerowałem filcową wkładką do butów. Efekt był taki, że osada dostała połysku, była niezwykle aksamitna w dotyku, pozapychały się pory jeszcze bardziej i stała totalnie odporna na wodę, tzn. kropla przybierała kształt kulki. Woskowanie powtórzyłem jeszcze później kilkukrotnie po używaniu wiatrówki na dworze. Generalnie jestem zadowolony z efektu, bo wosk dodatkowo zabezpieczył drewno i nadał bardzo przyjemnego blasku oraz osada stała się niesamowicie przyjemna w dotyku.
Pierwsze strzały z nową osadą były obiecujące, jest dla mnie bardzo wygodna, dobrze wyważona, chociaż trochę ciąży na lufę, co ma pewne zalety. Całość z DOCkiem waży 4,3kg, więc całkiem sporo, ale zależało mi na dużej wadze, ze względu na zminimalizowanie odrzutu karabinka.
Drewienko jak dla mnie jest bardzo urodziwe, ma piękne barwy i efekty na słońcu, co nie do końca oddają zdjęcia. Jak na moje możliwości nie jest zbyt łatwe w obróbce, bo łatwo się wyłamują drzazgi z krawędzi, jest bardzo twarde i nie można przyspieszyć roboty dłutem. Przy szlifowaniu (ręcznym) pojawia się też gryzący w gardło pył, który osiada wszędzie dookoła. Jednak ze względu na odporność na warunki atmosferyczne, dość szybkie olejowanie, piękne barwy i efekty, sporą wagę (dla mnie na plus), bardzo dobrą wytrzymałość mechaniczną, bardzo polecam to drewienko
Od jakiegoś czasu pracowałem nad osadą do Summita, gdyż fabryczna pozostawia bardzo wiele do życzenia, szczególnie jeżeli ktoś ma małe rączki To pierwsza osada wykonana przeze mnie.
Z początku wybrałem jesion, bo jest tani i w razie spieprzenia roboty nie będzie to dużo kosztowało. Po przemyśleniu ile będzie trzeba roboty wsadzić w osadę (przy moich możliwościach warsztatowych) i fakt, że następną nie wiadomo kiedy zrobię (pewnie do nowego, lepszego karabinka), jednak sprzedałem jesion i zacząłem rozglądać się za egzotykiem, o którym myślałem od początku. Dzięki życzliwości Pani ze sklepu "UPH Sękowski", która przesyłała zdjęcia różnych gatunków drewna udało się wybrać ładny kawałek amazaque. Zastanawiałem się też nad jatobą, sapeli i bubingą. Jatoba odpadła, gdyż ma bardzo dużą gęstość, przez co osada mogłaby być bardzo ciężka. Bubinga okazała się zbyt droga jak dla mnie (prawie 2x droższa od amazaque) i też dość ciężka. Sapeli chociaż bardzo ładne, było dla mnie zbyt jaskrawe. Deska o wymiarach 80x15x5,2 cm kosztowała 115zł.
Frezy pod system, regulowaną stopkę oraz wycięcie obrysu osady wykonał Skrzat, za co bardzo dziękuję
Deska była zbyt wąska żeby zmieścić szablon, więc zdecydowaliśmy się na doklejkę, która jest bardzo mało widoczna w efekcie końcowym.
Do wykonania osady używałem głównie narzędzi ręcznych - tzn. pilnik do drewna (bardzo zgrubny, półokrągły), pilniki do metalu do wygładzenia wstępnego po zdzieraniu, dłuto nie zdało egzaminu, bo to drewno jest strasznie łupliwe i oddziela się długimi i głębokimi drzazgami, nie da się tego kontrolować. Ponadto papiery gradacji od 40 do 2500, dremelek do wykonania skomplikowanych kształtów (baka, chwyt), marker do owijania na nim papieru ściernego, drewniany klocek do szlifowania dużych powierzchni. Kupiłem też specjalnie frezy do drewna do zamontowania w wiertarce, ale ręczne frezowanie jest prawie niemożliwe, frez łapie drewno i ciężko nim nie zrobić pofałdowanej powierzchni albo miejscami zbyt głęboko wejść.
Tutaj osada po wstępnym zdzieraniu i wygładzeniu.
Kolejne fotki to już prawie końcowy efekt, przed odcięciem nadmiaru z chwytu i "próbami wodnymi".
Tutaj po pierwszym oleju. Ten gatunek drewna nie wypił zbyt dużo, po drugim olejowaniu drewno błyszczało się, tylko punktowo wypiło, głównie na powierzchniach, gdzie włókna zostały przecięte prostopadle (chwyt, przód i tył baki). Użyłem oleju Osmo półmatowego, bezbarwnego.
Trzeci olej nie wchłonął się już wcale, nadmiar po jakimś czasie "zmyłem" i wygładziłem szmatką z terpentyną. Ostatnia warstwa z dodatkiem sykatywy ołowiowej dość długo schła, ponad tydzień.
Efekt końcowy:
Edit: Kiedy już wszelkie warstwy wyschły na amen, tzn. nic się nie lepiło, olej stwardniał na dobre, osadę polerowałem ręcznie szmatkami i filcem, na sucho. Osada dostała blasku, olej wygładził się całkowicie. Następnie postanowiłem nieco poeksperymentować. Pomyślałem, że wosk to fajna rzecz, ale jakoś nie miałem pszczelego. Za to miałem świeczkę Zatem zapaliłem ją i nakapałem nieco wosku na płócienną szmatkę, a następnie zacząłem wcierać wosk w osadę na zimno. Na powierzchni pokazały się smugi, efekt "masła na szybie" i wcierałem dalej, dość długo, całą osadę dokładnie, raz przy razie, mocno dociskając. Potem całość wypolerowałem filcową wkładką do butów. Efekt był taki, że osada dostała połysku, była niezwykle aksamitna w dotyku, pozapychały się pory jeszcze bardziej i stała totalnie odporna na wodę, tzn. kropla przybierała kształt kulki. Woskowanie powtórzyłem jeszcze później kilkukrotnie po używaniu wiatrówki na dworze. Generalnie jestem zadowolony z efektu, bo wosk dodatkowo zabezpieczył drewno i nadał bardzo przyjemnego blasku oraz osada stała się niesamowicie przyjemna w dotyku.
Pierwsze strzały z nową osadą były obiecujące, jest dla mnie bardzo wygodna, dobrze wyważona, chociaż trochę ciąży na lufę, co ma pewne zalety. Całość z DOCkiem waży 4,3kg, więc całkiem sporo, ale zależało mi na dużej wadze, ze względu na zminimalizowanie odrzutu karabinka.
Drewienko jak dla mnie jest bardzo urodziwe, ma piękne barwy i efekty na słońcu, co nie do końca oddają zdjęcia. Jak na moje możliwości nie jest zbyt łatwe w obróbce, bo łatwo się wyłamują drzazgi z krawędzi, jest bardzo twarde i nie można przyspieszyć roboty dłutem. Przy szlifowaniu (ręcznym) pojawia się też gryzący w gardło pył, który osiada wszędzie dookoła. Jednak ze względu na odporność na warunki atmosferyczne, dość szybkie olejowanie, piękne barwy i efekty, sporą wagę (dla mnie na plus), bardzo dobrą wytrzymałość mechaniczną, bardzo polecam to drewienko
Ostatnio zmieniony 08 sty 2017, 13:24 przez Gudyn, łącznie zmieniany 2 razy.
Somewhere in the Zone hunting for bloodsuckers...
Powiedziałem "wejdź", nie stój tam.
Powiedziałem "wejdź", nie stój tam.
- bambus0134
- -#zasłużony
- Posty: 160
- Rejestracja: 01 kwie 2013, 23:56
Nic dodać nić ująć
Mossberg 223r+ Vortex Viper pst
Lee enfield .303
KBK AK-GN wz. 60
CZ 75 sp-1 i coś w .45 ACP
45-90 cp
Lee enfield .303
KBK AK-GN wz. 60
CZ 75 sp-1 i coś w .45 ACP
45-90 cp
Rewelacyjnie to zrobiłeś! Podziwiam ludzi którym się chce i potrafią. Niestety to wymierający gatunek
Mam pytanie dot. owijki lufy. Cały czas chodzi mi po głowie pogrubienie lufy dla lepszego chwytu przy łamaniu. Przyrządy mam zdemontowane więc jest dowolność. Możesz przybliżyć czego użyłeś i jak to zrobiłeś oraz jak się sprawuje? Może jeszcze ktoś ma jakieś pomysły i patenty w tym temacie?
Mam pytanie dot. owijki lufy. Cały czas chodzi mi po głowie pogrubienie lufy dla lepszego chwytu przy łamaniu. Przyrządy mam zdemontowane więc jest dowolność. Możesz przybliżyć czego użyłeś i jak to zrobiłeś oraz jak się sprawuje? Może jeszcze ktoś ma jakieś pomysły i patenty w tym temacie?
Z początku myślałem, że się porwałem na zbyt dużą robotę, ale jak się człowiek uprze to da radę prawie ze wszystkim
Owijka lufy to taśma izolacyjna materiałowa. Mocno się trzyma metalu, trzeba dobrze odtłuścić i nie ma szans, żeby się ześlizgnęła. Owinąłem nią mikrotłumik, który był w zestawie do wiatrówki, chyba jedna albo dwie warstwy. Dzięki taśmie chwyt jest bardzo pewny, nie ma mocy żeby dłoń się ześlizgnęła z lufy. Jest dość trwała, mocno nawinięta nie będzie się zbytnio marszczyła. Kolega użył też jakiejś owijki do dłoni dla bokserów, takiej pod rękawice.
Owijka lufy to taśma izolacyjna materiałowa. Mocno się trzyma metalu, trzeba dobrze odtłuścić i nie ma szans, żeby się ześlizgnęła. Owinąłem nią mikrotłumik, który był w zestawie do wiatrówki, chyba jedna albo dwie warstwy. Dzięki taśmie chwyt jest bardzo pewny, nie ma mocy żeby dłoń się ześlizgnęła z lufy. Jest dość trwała, mocno nawinięta nie będzie się zbytnio marszczyła. Kolega użył też jakiejś owijki do dłoni dla bokserów, takiej pod rękawice.
Somewhere in the Zone hunting for bloodsuckers...
Powiedziałem "wejdź", nie stój tam.
Powiedziałem "wejdź", nie stój tam.
- Mamutowicz
- -#mamutowicz
- Posty: 4621
- Rejestracja: 02 paź 2011, 14:07
- Lokalizacja: Rajcza / Thurcroft
Miałem 2 Lalki.. 1kę i 2kę.. 2ka zawiozła mnie do Polski i z powrotem 4 razy.. bez problemów, ostatni raz w 18h wliczając ferry, więc złego słowa nie powiem..
Tomek, Co prawda Tumbole mi sie nie podobują, ale naprawdę super Ci wyszła ta osada.. Ale szkoda że nie została taka czarna jak na fotkach po pierwszym oleju..
Tomek, Co prawda Tumbole mi sie nie podobują, ale naprawdę super Ci wyszła ta osada.. Ale szkoda że nie została taka czarna jak na fotkach po pierwszym oleju..
TX200 by Tony Leach + SS 10x42 - do lufy exact i heja na tor..
Ps.
Zacząłem znowu szczelać..
Dam znać jak zacznę ftrafiać.
Ps.
Zacząłem znowu szczelać..
Dam znać jak zacznę ftrafiać.